Kolejny spacerek po Maderze – tym razem zupełnie coś innego niż tradycyjna lewada. PR8 Vereda da Ponta de São Lourenço (Przylądek św. Wawrzyńca) to sama końcówka wyspy, gdzie samoloty mają swoje podejście do lądowania. Także, jeśli przylatujecie od wschodu wyspy, to przylądek będzie dobrze widoczny z okna samolotu – małe ludziki spacerujące wzdłuż ścieżki przy skarpach. Kilka dni później i to my jesteśmy tymi ludzikami.
Ten wątek to część większego przewodnika po Maderze. Jeśli nie czytałeś wstępu – zapraszam TUTAJ.
Początek szlaku Przylądkiem św. Wawrzyńca (oznaczony jako PR8) znajduje się dokładnie przy dużym rondzie, gdzie zarazem kończy się droga. Z Funchal dojedziecie tu w około pół godziny, bez problemu cały czas drogą asfaltową. Po drodze można zobaczyć niecodzienny widok – jedziemy dokładnie pod pasem startowym pomiędzy potężnymi, betonowymi kolumnami, które go utrzymują. Celem docelowym jest to miejsce:
W okresie wakacyjnym nie łatwo będzie tu zaparkować. Auta ustawiają się wzdłuż drogi – aż na kilometr w dół. Znalezienie wolnego miejsca może chwile zająć – ruch jak na Morskie Oko – tyle, że bez organizacji.


PR8 nie jest jak zwykła lewada .. to nawet nie jest lewada. Tutaj zamiast chodzić po zielonym krajobrazie, idziemy ścieżką wyznaczoną na suchym przylądku. Praktycznie bez przerwy jesteśmy wyeksponowani na słońce – a przynajmniej połowę trasy, bo później duża chmura wszystko popsuła. PR8 wymaga przygotowania – na słońce trzeba się porządnie nasmarować. Przylądek potrafi spalić nie jednego piechura. W przypadku chmur – bluzy będą niezbędne – wiele tu obrzydliwie. Także krem 50-tka i bluzy z kapturem – taki dziwny zestaw.
Celem jest restauracja (!!) „Cafetaria Sardine House cafe & snacks” – na mapie poniżej. To będzie około 3 kilometrów spacerkiem.
Ścieżka tym przylądkiem to nie jest trudne podejście, ale miejscami potrafi zmęczyć. A to dlatego, że mamy zmianę elewacji po drodze – trzeba trochę wejść do góry, a później znowu zejść. Oczywiście to samo w drodze powrotnej. Wąskie przesmyki i niewygodne schodki to tutaj chleb powszedni. W odróżnieniu od typowych lewad Maderskich, tutaj bardzo dobrze widać szlak pieszy, nawet na setki metrów do przodu – więc wiadomo gdzie iść i co nasz czeka. Najlepsze miejsca – widokowo – są zaraz przy pionowych skarpach. Mimo, że google pokazuje 1 godzinny spacer – to zajmie troszkę więcej.






Na krańcu tych stepów mamy (o dziwo) restaurację „Cafetaria Sardine House cafe & snacks”. Można się napoić i najeść. Oczywiście klientami tejże knajpy są w 100% turyści. Może to dziwić, ale ceny są tutaj całkowicie przystępne.


Knajpa wydaje się na końcu szlaku, ale jest jeszcze jeden punkt do zdobycia – wzgórze „Miradouro Ponta do Furado”, skąd dopiero widać cały kraniec przylądka. To nie jest jakaś wielka góra, ale dość niewygodna. Idzie się ciasną, dość śliską ścieżką. Ale co najgorsze to poręcze – stalowe linki, z których wychodzą druty. Nie jeden turysta pociął sobie tu ręce. Widać, że to miejsce jest jakieś niedofinansowane.




Długość trasy
łącznie od parkingu na wzgórze + powrót = 7,5 km
Czas przejścia
będzie ze 4 godziny z uwagi na różnice w elewacji
Stopień trudności
w miarę łatwe
Z dziećmi?
tak, jeśli przyzwyczajone do chodzenia
Z wózkiem?
nie ma możliwości
Wrażenia po wizycie takie średnie bym powiedział. Niby fajne miejsce, ale jednak szlak trochę się dłuży później i nie ma jakiegoś efektu wow. Może to pogoda popsuła humory, jednak jeśli miałbym tylko kilka dni na Maderę, to PR8 odpuścił bym sobie na rzecz fajniejszych lewad. Mając tydzień w zapasie – spoko, można się przejść.
Zostaw nam komentarz